Kończy się rok, czas podsumowań. Pewne ostatnie zdarzenie skłoniło mnie do przemyśleń.
Zeszłą sobotę spędziłam na SOR. Miałam drobny wypadek i małe szycie ręki. Nothing special. Przechodząc na tym SORze przez kolejne etapy jak levele w grze: rejestracja, oczekiwanie, mierzenie ciśnienia, oczekiwanie, rentgen, oczekiwanie, ortopeda, oczekiwanie itd. miałam dużo czasu na przemyślenia.
Do jednego z nich skłonił mnie starszy Pan, który mnie zagadał. Jest w tym coś magicznego jak często starsi, nieznajomi ludzie do mnie zagajają. Wracając do Pana z SOR-u. Opowiedział najpierw o historii swojego wypadku a kolejno zaczął wychwalać moją urodę "och jakie tutaj ładne dziewczyny". W duchu zawsze w takich sytuacjach umieram wewnętrznie i uruchamia się "SOS gdzie są drzwi ewakuacyjne".
Jednak mam dużo szacunku do osób starszych więc zazwyczaj tkwię w tej sytuacji, pozostając z uśmiechem i swoimi standardowymi "kłaniam się" i "wszystkiego dobrego". Do brzegu.
Zaraz po opisie atutów mojej urody, Pan przeszedł do rozwinięcia. "Bo wie Pani, ja mam takiego syna! KAWALERA. Ale niech tam z nim, byle jaki. Doktoraty jakieś na uczelniach na Florydzie i nie wiadomo gdzie jeszcze. Badania, wykłady. WNUKA LEPIEJ BY MI DAŁ!" wykrzyknął i na jednym wdechu przeszedł do "gdzie Pani mieszka?" .
......
.............
...................
Wniosek 1: Nigdy wszystkim nie dogodzisz. Często nawet swoim rodzicom, czasem nawet będąc naukowcem, doktorem nauk z wybitnymi osiągnięciami. I tym właśnie nie należy się przejmować. Wniosek 2: Jedyne co powinieneś udowadniać to tylko to, co pragniesz udowodnić sobie.


Strona www stworzona przez magdarzepa.pl